Chryste Królu przed tobą padamy tekst. Chryste Królu przed tobą padamy tekst Tekst Pieśni: Chryste Królu przed tobą padamy 1.Chryste Królu przed tobą padamy, Do stóp Twoich kornie się zbliżamy, Chcemy Boski Twój Majestat sławić, Przed ( Czytaj dalej )
Historia o niezwyciężonym rycerzu Zygfrydzie. Historia o niezwyciężonym rycerzu Zygfrydzie. Ciekawe i zajmujące opowiadanie z przeszłości – anonimowa niemiecka przeróbka Pieśni o Nibelungach, adresowana do odbiorcy drobnoszlacheckiego i mieszczańskiego. Pierwodruk pochodzi z 1726, ale prawdopodobnie sam utwór powstał pół wieku
Leszek Herdegen zasłynął również jako wykonawca „Pieśni o małym rycerzu”. Tę piękną balladę śpiewaną przez aktora można było usłyszeć w serialu "Przygody pana Michała". Zobacz też: Wanda Koczeska była piękną i rozchwytywaną aktorką. Zginęła tragicznie. Jak wyglądało jej życie? Realizacja filmu "Godzina szczytu".
waligrski o rycerzu dreptaku - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Warto było poczekać, by za sztukę "Baśń o Rycerzu bez Konia" Marty Guśniowskiej zabrał się Białostocki Teatr Lalek. Z tym scenicznym zadaniem poradził sobie wyśmienicie. Tekst Marty Guśniowskiej, która jest dramaturgiem Białostockiego Teatru Lalek, powstał 15 lat temu. Od tego czasu był wystawiony w wielu teatrach.
Kubiak wypytywał mnie, od kiedy tu mieszkam. Opowiedziałam mu moją jednodniową historię, której cześć już i tak znał. Opowiedziałam mu, że nie znam miasta, że i tak nie mam na to dużo czasu, bo będę często służbowo wyjeżdżać. Opowiedziałam mu o swojej pracy, która w dalszym ciągu ekscytuje mnie tak, jak na początku.
AJyWP.
[G] Wojciech Kilar - Pieśń o Małym Rycerzu Strasznie mnie wczoraj "męczył" ten utwór - aż pomyślałem, dlaczego by nie spróbować go odtworzyć? I to spowodowało, że wieczór spędziłem przy Cubase, pracowicie przenosząc ze słuchu kompozycję nieodżałowanego Wojciecha Kilara, która niegdyś okrutnie rozpalała moją dziecięcą wyobraźnię. Ech, pędzić jak ten Michał Wołodyjowski na pohańców, machać szabelką i wzbudzać ten prześliczny uśmiech u Baśki!... No! No i nagrałem. I łudzę się, że nie wyszło tragicznie, chociaż pewnie jeszcze będę przerabiał i kombinował, jak to ja. Ale póki co, możecie posłuchać! A dla fanów BandCamp:
Choć zmarł 22 lutego 1992 r., to kolejne pokolenia mogą go podziwiać na ekranach telewizorów. Zbliża się Boże Narodzenie, jest więc niemal pewne, że – jak co roku – Telewizja Polska pokaże albo „Potop”, albo „Pana Wołodyjowskiego”. A tam króluje nie kto inny, tylko właśnie Tadeusz Łomnicki w niedoścignionej roli pułkownika Michała Wołodyjowskiego. Niedoścignionej, bo kiedy Jerzy Hoffman postanowił w 1999 r. domknąć sienkiewiczowską „Trylogię”, to nieżyjącego Łomnickiego w „Ogniem i mieczem” zastąpił Zbigniew Zamachowski. I choć to świetny aktor, to roli pana Michała nie udźwignął. Ale trzeba mu oddać, że dostał zadanie niewykonalne. Bo choć w swym aktorskim warsztacie Tadeusz Łomnicki był niezwykle ekspresyjny i wizualnie zmienny niczym kameleon, to z każdej kreowanej przez niego postaci przebijał on sam. Jak wspominał przed ośmioma laty Andrzej Łapicki („Teatr” 12/2008), „Tadeusz Łomnicki, który przylepiał sobie różne nosy, zakładał peruki, wrzeszczał, pluł i wyciągał flaki na wierzch, pozostawał cały czas sobą, Łomnickim. Aktor jest instrumentem dla siebie, gra sobą. Steinway pozostaje zawsze fortepianem, może wydawać najwyżej trochę inny dźwięk, w zależności od tego, kto i jaką melodię na nim wygrywa”. Wracając do roli pana Michała, to Łomnicki stworzył ją minimalistycznie, na kilku gestach (np. słynny ruch wąsikiem), spojrzeniach i intonacji głosu. Bo w przeciwieństwie do niezwykle ekspresyjnych występów na teatralnej scenie przed kamerą grał oszczędnie – i tym bardziej zapadał w pamięć. Ponoć nie cenił zbyt wysoko twórczości filmowej. Maria Bojarska, do której jeszcze powrócę, podkreśla: „Tadeusz nie cierpiał siebie uwiecznionego na taśmie filmowej. (...) Dość często mówił, że aktor w filmie to »rzut bryły na płaszczyznę«, płaszczyzną jest dwuwymiarowy ekran, a bryła powinna być skończenie doskonała i doskonale skończona, proporcjonalna. Ubolewał nad tym, że kamera ma »tylko jedno oko«. I ze szczególnym upodobaniem cytował zdanie Kazimierza Wierzyńskiego, że film to »najciemniejsze zbiegowisko głupoty«. Nie przepadał za występami w filmie. Wciąż w nim grał, ale za nim nie przepadał”. Zagrał w 51 filmach i 26 spektaklach Teatru Telewizji. Ale to teatralna scena (wystąpił w 82 rolach!) była dla niego najważniejsza. Teatr, czyli nowy dom Odnalazł swoje miejsce na ziemi, swoje powołanie. A doprawdy różnie mogło się potoczyć jego życie. Urodził się 18 lipca 1927 r. w Podhajcach niedaleko Lwowa, ale ze względu na ojca, który był pracownikiem poczty, rodzina często się przeprowadzała. Ukończył Liceum Handlowe w Dębicy, jednak czas wojny zmienił wszystko. Łomniccy wynajmowali mieszkanie w Krakowie na drugim piętrze kamienicy przy ul. św. Kingi. Matka – niegdyś nauczycielka – podjęła pracę w fabryce. Ojciec nadal urzędował na poczcie, ale dorabiał, „rysując portrety niemieckich urzędników pocztowych. Jan (dwa lata młodszy brat, który został wybitnym reżyserem i scenarzystą filmowym, zarówno fabularnym, jak i dokumentalnym, by wspomnieć tylko „Akcję pod Arsenałem” czy seriale „Dom” i „Modrzejewska” – przyp. sprzedaje papierosy obok getta. Tadeusz nosi cement na kolei w Płaszowie, przygrywa w kościołach na ślubach i z chłopcami z AK drukuje instrukcje obsługi broni. (…) Po ojca Niemcy przyszli nocą 17 kwietnia 1942 r. Został po nim niedokończony portret niemieckiego urzędnika z poczty. Jan i Tadeusz wieszają portret i walą gwoździami między oczy Niemca. I jeszcze raz, jeszcze raz... Dostali kartkę z Oświęcimia, ojciec miał ładne pismo, jedno zdanie wydrapała obozowa cenzura. W maju 1942 r. Niemcy zawiadomili o rozstrzelaniu ojca” (fragment książki Magdaleny Grochowskiej „Wytrąceni z milczenia”, Czarne 2013). Tadeusz pracę zarobkową na kolei łączył z działalnością najpierw w Szarych Szeregach, potem w Armii Krajowej, ale też z nauką gry na skrzypcach. Kiedy kończyła się II wojna światowa, on dopiero wchodził w dorosłość. Mógł zginąć – jak wielu z pokolenia Kolumbów. Czy właśnie dlatego już w 1944 r., po wkroczeniu Armii Czerwonej do Krakowa, zgłosił się na ochotnika do nowo uformowanej Milicji Obywatelskiej? Czy wynikało to z politycznej naiwności czy wręcz przeciwnie – cynicznego wyrachowania? Przecież jeszcze w lipcu 1944 r. zanotował w swym pamiętniku: „Wzdrygam się na myśl o szarej masie pod czerwonym sztandarem, która niebawem nadejdzie!”. W każdym razie rok później rozpoczął swą edukację teatralną, zdał eksternistyczny egzamin aktorski przed komisją ZASP, a jako aktor debiutował epizodyczną rolą Pasterza w „Mężu doskonałym” Zawieyskiego (1945 r., reż. J. Warnecki) w krakowskim Starym Teatrze. W 1946 r. przez jeden sezon grał w Teatrze Śląskim im. S. Wyspiańskiego w Katowicach, ale po roku wrócił do Krakowa – występował w Teatrze im. J. Słowackiego i w Starym Teatrze. W 1949 r. wyjechał do Warszawy, gdzie dostał angaż do prowadzonego przez Erwina Axera Teatru Współczesnego (z którym był związany do 1974 r.). Axer też dopiero co przeniósł się do Warszawy z Łodzi – wraz z kierowanym przez siebie Teatrem Kameralnym Domu Żołnierza, w stolicy przemianowanym na Współczesny. Właśnie w tym czasie Tadeusz Łomnicki wybrał drogę, która odcisnęła piętno na całym jego życiu. Były żołnierz AK postanowił wstąpić do PZPR. Okazało się to wcale niełatwe, ale młody aktor był zdeterminowany. „Świadczy o tym list, który w grudniu 1950 r. skierował razem z Tadeuszem Janczarem, Wojciechem Siemionem i Wojciechem Skoczylasem do Bolesława Bieruta. Młodzi aktorzy zaatakowali w nim ekranizację wspomnień pianisty Władysława Szpilmana, wyreżyserowanych przez Jerzego Zarzyckiego. »Miasto nieujarzmione« było propagandowym gniotem tak wielkim, że nawet ambasador Polski Ludowej w Paryżu Jerzy Putrament odradzał pokazywanie go za granicą, aby nie kompromitować rodzimej kinematografii. Tymczasem Łomnicki z kolegami pisał do prezydenta, że film nie wykonał swoich zadań, bo powinien: »przypomnieć widzowi, że dramat, jaki ogląda, jest spowodowany cyniczną zdradą dowództwa AK. Niestety film ten może pozwolić reakcji na wrogie naświetlenie faktów historycznych, które jasno zostały rozszyfrowane przez Partię, na oczach całego narodu w 1945 r. Nie wolno nam burzyć raz zdobytych pozycji i to w obliczu walki o plan sześcioletni« – konkludowali w piśmie (sformułowania zawarte w liście nie pozostawiały wątpliwości, jaką drogę jej autorzy wybrali – przyp. W odpowiedzi przedstawiciel stalinowskiego państwa, kierownik Wydziału Kultury KC PZPR Paweł Hoffman napisał »Nie było zamiarem twórców filmu pokazać usiłowań obrony stolicy przez proletariat, kierowany przez PPR. Takie założenie nie byłoby zgodne z historyczną rzeczywistością«. Słowa te nie ostudziły rewolucyjnego entuzjazmu Łomnickiego. W roku 1950 rozpoczął studia w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i ponownie zgłosił chęć wstąpienia do PZPR. Został nawet przyjęty w poczet kandydatów, gdy znów wróciła kwestia jego wojennej przeszłości. Wyjściem awaryjnym okazała się komórka Związku Młodzieży Polskiej, działająca przy PWST. W marcu 1952 r. wniosek Łomnickiego rozpatrzono na zebraniu ZMP Wydziału Reżysersko-Dramatycznego i przyjęto jednogłośnie. Aktor musiał tylko wygłosić samokrytykę, kajając się za chęć wstąpienia do partii z pominięciem organizacji młodzieżowej. W ten sposób droga do legitymacji PZPR wkrótce stanęła otworem” („Najgorsza z ról”, „Rzeczpospolita”, 20 marca 2004 r.). Być może Łomnickiemu pomogło także małżeństwo z Rosjanką, Ireną, córką prawnika i wysokiego rangą urzędnika sowieckiej służby bezpieczeństwa (co prawda w 1937 r. aresztowano go w Moskwie i rozstrzelano, a jego żonę – polską komunistkę – wraz z kilkuletnią wówczas Ireną zesłano do łagru pod Workutę). W 1951 r. Irena, gdy Tadeusz poznał ją w Warszawie, była już piękną młodą kobietą. Początkowo wiedli sielskie życie w mieszkanku na Nowym Świecie, odwiedzali ich czasem znajomi, np. Marek Hłasko. Jednak najwyraźniej charakterologicznie się nie dobrali, bo w 1960 r. doszło do rozwodu. Irena była pierwszą z pięciu (!) żon Tadeusza Łomnickiego. Między partią a sztuką Choć początkowo nie angażował się w politykę, to przejęcie władzy przez Władysława Gomułkę w 1956 r. przyjął z entuzjazmem: „Zwyciężył nowy program partii. Trudny, ale realny. Gwarantujący nam niezależność i suwerenność. Program ten jest zaprzeczeniem tego wściekłego zła, o którym wspominałem ostatnim razem, a z którym prawdziwi komuniści nie mają nic wspólnego” – przekonywał w jednej z audycji radiowych. Rok wcześniej aktor został uhonorowany Medalem 10-lecia PRL. W 1954 r. premierę miał film Andrzeja Wajdy, „Pokolenie” – Łomnicki zagrał główną rolę Staszka z warszawskiej Woli, który w czasie wojny związał swój los z komunistyczną Gwardią Ludową. I choć film miał wydźwięk propagandowy, to najlepsi ówcześni reżyserzy dostrzegli talent Łomnickiego. W 1957 r. wystąpił w „Eroice” Andrzeja Munka (jako porucznik Zawistowski), a rok później w „Ósmym dniu tygodnia” Aleksandra Forda zrealizowanym na podstawie opowiadania Marka Hłaski. Film został zatrzymany przez cenzurę i stał się tzw. półkownikiem (premierę miał dopiero w sierpniu 1983 r.). Z tego okresu pochodzi jeszcze jedna ważna rola filmowa Łomnickiego: genialnie zagrał Bazylego, muzykującego lekarza, w „Niewinnych czarodziejach” Andrzeja Wajdy (1960 r.). Jak przyznał sam reżyser, był to oderwany od bieżącej polityki obraz polskiej młodej inteligencji, słuchającej amerykańskiego jazzu, bawiącej się w klubach. Aktorowi partnerowali Krystyna Stypułkowska, Zbigniew Cybulski, Roman Polański, Jerzy Skolimowski, Krzysztof Komeda i Kalina Jędrusik. Portret ówczesnego środowiska artystycznego stał się jednym z ważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii. Mimo że stosunkowo często stawał Łomnicki przed kamerą, to jednak jego żywiołem był teatr. Jeszcze w pierwszej połowie lat 50. podjął studia reżyserskie na warszawskiej PWST (dyplom uzyskał w 1956 r.), choć te umiejętności wykorzystał nieco później. Najpierw były wybitne role, które aktor stworzył pod reżyserskim okiem Erwina Axera. W 1962 r. premierę miała „Kariera Artura Ui”, sztuka Bertolta Brechta. Łomnicki, który wcielił się w tytułową postać, „nie pokazał karykatury Hitlera, zagrał potwora, kwintesencję zła, kwintesencję zbrodniczości. Rolę poddał precyzyjnej i zdyscyplinowanej technice, doskonale opanował ekspresję cielesną” ( Dzięki owej niepodrabialnej ekspresji potrafił przekazać esencję postaci, a także jej nagłe przemiany. W latach 60. w Teatrze Współczesnym zagrał jeszcze inne znaczące role: kapitana Solonego w „Trzech siostrach” Czechowa (reż. Erwin Axer, 1963 r.), obsesyjnego skąpca Łatki w „Dożywociu” Fredry (reż. Jerzy Kreczmar, 1963 r.) i przegranego życiowo mecenasa Maitlanda w „Nie do obrony” Osborne’a (reż. Erwin Axer, 1966 r.). Jego popularność rosła, występował nadal w filmach, „Pierwszym dniu wolności” Aleksandra Forda z 1964 r. czy „Stajni na Salvatorze” z 1967 r. w reż. Pawła Komorowskiego. Przygody pana Michała Nie ma wątpliwości, że Łomnicki rolą pułkownika Michała Wołodyjowskiego skradł serca Polaków i wspiął się na filmowy Olimp. Małego Rycerza zagrał trzykrotnie: w 1968 r. w kinowej ekranizacji „Pana Wołodyjowskiego” w reżyserii Jerzego Hoffmana, w czarno-białym serialu zatytułowanym „Przygody pana Michała” oraz w 1974 r. w „Potopie”. Ale zanim powstał ten kolejny film, wiele w życiu Tadeusza Łomnickiego się zmieniło. Rozwiódł się z pierwszą żoną, a na tydzień przez premierą „Kariery Artura Ui” (1962 r.) poślubił Teresę Sobańską, która wówczas pracowała w radiu. Ponoć Łomnicki chwalił się, że „jego nowa żona jest arystokratką. Rzeczywiście nosiła arystokratyczne nazwisko – wspomina Jerzy Markuszewski – a jemu to imponowało. W dzień Teresa chodzi na palcach (mąż pracuje). Zrezygnowała z radia, bo on »chce ją mieć w domu«. Odbiera telefony, umawia spotkania, przyrządza chude mięso z sałatą. Wieczorem życie nabiera rumieńców (mąż gra). Po spektaklach »Kariery Artura Ui« spacerują bez końca po uśpionej Warszawie, bo on długo w nocy nie może odzyskać spokoju. Atmosfera na ich 38 metrach kwadratowych przy placu Dzierżyńskiego (dziś Bankowy) – raz jak balsam, po chwili jak wzbierający wrzód. Przed każdą premierą narasta napięcie. Po premierze szaleją na bankietach. Lecz gdy musnąć Łomnickiego nieostrożnym słowem, dobry nastrój warzy się w sekundę” (Magdalena Grochowska, „Gazeta Wyborcza”, 7 grudnia 2000 r.). Jako małżeństwo przetrwali siedem lat. Przy okazji kręcenia „Pana Wołodyjowskiego” aktor zachwycił się Magdaleną Zawadzką, która partnerowała mu jako Baśka. Ale walkę o jej względy przegrał z Gustawem Holoubkiem (para pobrała się w 1973 r. i spędziła ze sobą 35 lat, aż do śmierci wybitnego aktora; stworzyli bardzo udany związek i wychowali wspólnie syna Jana, który został operatorem filmowym). W tym czasie Łomnicki uwikłał się w kolejne małżeństwo, ale i ono nie wytrzymało próby czasu. Na rozprawie rozwodowej w 1974 r. na pytanie o powód rozpadu związku czwarta żona Małego Rycerza miała odpowiedzieć: „wyszłam za aktora, a nie za działacza partyjnego”. Bo to właśnie z partyjnego nadania w 1970 r. Łomnicki został rektorem warszawskiej szkoły teatralnej (pełnił tę funkcję do 1981 r.), a od marca tegoż roku członkiem Ogólnopolskiego Komitetu Pokoju. Po grudniowej tragedii na Wybrzeżu i odsunięciu Władysława Gomułki od władzy Łomnicki poparł ekipę Edwarda Gierka. Rok później, na zakończenie VI Zjazdu PZPR, 11 grudnia 1971 r. został zastępcą członka Komitetu Centralnego. I bardzo się przejął nową rolą: ponoć na obrady KC przychodził jako pierwszy. „Aby dać dobry przykład, razem z innymi aktywistami partyjnymi pracował fizycznie na budowie Wisłostrady, co oczywiście odnotowały wszystkie media. Działał także w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej” („Najgorsza z ról”, op. cit.). Ponieważ środowisko artystyczne zaczęło się od niego odwracać, postanowił się zbratać z ludem, nieść kaganek oświaty w szeregi robotnicze. I przekonywał: „Trzeba (...) głębiej zacieśnić więź ludzi sztuki, twórców z otaczającym ich światem, dobrą tradycję środowisk twórczych, stały, bezpośredni kontakt z klasą robotniczą, z załogami kopalń, hut, stoczni i wielkich zakładów produkcyjnych” (cyt. Przełomem okazał się rok 1975 – już w styczniu na XVII Wolskiej Konferencji Partyjnej zapadła decyzja o zbudowaniu Teatru Na Woli w Warszawie. Pierwszy sekretarz tamtejszej komórki PZPR Marian Chruszczewski zaproponował Łomnickiemu funkcję dyrektora. „Dzięki koneksjom nowy dyrektor potrafił zdobywać sprzęt i materiały, niezbędne do przebudowania kina »Mazowsze« przy Zakładach Radiowych im. Kasprzaka na nowoczesny teatr. Sukcesem zakończył się również dla niego VII Zjazd PZPR w grudniu 1975 r., po którym awansował już na pełnego członka KC. Od tego momentu Teatr Na Woli i polityczna kariera Tadeusza Łomnickiego splotły się ze sobą” (cyt. I tu stała się rzecz niebywała: aktor wszelkie zaszczyty i apanaże zawdzięczał partii, a mimo to prowadził z nią swoistą grę. Inna sprawa, że przewrotnie dobierał role. Życie to teatr Jeszcze w 1974 r. ożenił się po raz piąty. Tym razem jego wybranką została młodziutka wówczas Maria Bojarska, która pozostała u jego boku do końca. W wywiadzie udzielonym Helenie Kowalik dla tygodnika „Przegląd” Bojarska wspominała: „Do teatru przyszłam z zewnątrz, po szkole muzycznej, z innego środowiska, które zresztą, może z racji młodego wieku, trochę wyidealizowałam. Ale tak czy owak, w muzyce jest świadomość kompetencji; wiadomo, kto gra lepiej, a kto gorzej. W przypadku aktorstwa jest to znacznie bardziej skomplikowane, bo chodzić, mówić i zabawiać publiczność każdy umie. Ja zetknęłam się z teatrem w genialnym wydaniu aktora mistrza i z jego środowiskiem takim, jakie jest – często nader pospolitym. Myślę, że wniosłam w świat Tadeusza pewien porządek, który porządkuje hierarchie. Ale zrozumiałam też, że temu teatrowi trzeba wszystko poświęcić; nawet, gdyby się miało dorobić opinii maniaka i potwora. Bo tylko dzięki takiemu oddaniu teatr żyje. Z całą świadomością zostałam żoną artysty zajętego sobą, swoją twórczością, który nie chciał mieć dzidziusia, nie chciał moich przyjaciół, potrzebował tylko mnie. Teatr był jego sposobem na życie, życie było dla niego teatrem i grał bez przerwy”. Grał przeciw sobie – wcielał się w postaci cynicznych pupilów władzy. Jak choćby w „Człowieku z marmuru” Andrzeja Wajdy (1976 r.), gdzie zagrał zgorzkniałego reżysera Jerzego Burskiego, czy wystawionym na deskach Teatru Na Woli „Przedstawieniu »Hamleta« we wsi Głucha Dolna” Ivo Brešana. Akcja dramatu rozgrywa się w latach 60. na jugosłowiańskiej wsi, gdzie aktyw spółdzielni produkcyjnej postanawia wystawić szekspirowskiego „Hamleta” w wersji przygotowanej przez wiejskiego nauczyciela. Sztuka prezentowana w Teatrze Na Woli okazała się sukcesem – krytycy docenili wybitną kreację Łomnickiego, publiczność zaś dostrzegła ironię, wręcz wywrotowość owego dzieła, no bo jakże można było tak ironizować z chłopów i klasy robotniczej... W oczach partii aktor stawał się coraz bardziej nieprawomyślny. Gdy w lipcu i sierpniu 1980 r. wybuchły strajki i powstała Solidarność, a Kania i Jaruzelski przejęli władzę, Łomnicki przebywał na wczasach w Bułgarii. Walki o wpływy w PZPR zupełnie go ominęły. Domagał się zmian w funkcjonowaniu aparatu państwowego, a mimo to jego przedstawiciele nie tknęli utytułowanego aktora. To środowisko artystyczne pokazało mu, co o nim sądzi. Przeciw dyrektorowi Łomnickiemu na początku 1981 r. wystąpili jego podwładni. Wszystko zaczęło się od związanych z Solidarnością robotników z Zakładów im. Kasprzaka, którzy domagali się zwrotu przebudowanej na teatr sali kinowej, a przyłączyli się do nich aktorzy z Teatru Na Woli. Łomnicki kompletnie się załamał i podał do dymisji. Kolejny cios przyszedł 13 grudnia 1981 r. Ponoć wprowadzenie przez generała Jaruzelskiego stanu wojennego było dla aktora – który przecież cały czas zasiadał w Komitecie Centralnym PZPR – całkowitym zaskoczeniem. Po kilku dniach zrezygnował z członkostwa w partii, w której działał 30 lat, wycofał się z Prezydium Zarządu Głównego TPPR, przestał też sprawować funkcję rektora warszawskiej PWST. Jego serce tego nie wytrzymało. Na początku 1982 r. trafił do szpitala i przeszedł poważną operację poza granicami kraju. Opiekował się nim w tym czasie (i pokrywał wszelkie koszty) Roman Polański. Przeszedł przemianę, którą dostrzegła część artystycznego środowiska: w 1984 r. Komitet Kultury Niezależnej przyznał mu nagrodę Solidarności za wybitne osiągnięcia artystyczne. Aktor został też depozytariuszem memoriałów i listów informujących o nadużyciach władz PRL. Geniusz bezdomny Po długiej chorobie powrócił w 1984 r. do pracy na scenie. Ale mimo że wypisał się z partii i zakończył wszelką działalność polityczną, nie znalazł stałego angażu w żadnym teatrze. Nie znaczy to jednak, że przestał grać. Przeciwnie – na gościnnych występach stworzył ważne kreacje aktorskie. „Zagrał w dwóch sztukach Becketta w reżyserii Antoniego Libery. Hipnotyzował publiczność, grając Krappa w »Ostatniej taśmie« (1985 r., Teatr Studio). Diagnozował współczesną kulturę także w »Końcówce« (1986 r., Teatr Studio), gdzie Hamma grał wieloma postaciami: Hiobem, Learem, Prosperem” ( W odniesieniu do tej roli Elżbieta Baniewicz w „Teatrze” (7/1986) pisała: „W podobnych wypadkach mówi się o migotliwości statusu ontologicznego bohatera. Jedyną płaszczyzną, w jakiej zachodzi identyfikacja tej postaci, jest aktorstwo jako zasada istnienia”. Kolejną wybitną kreacją aktorską Łomnickiego była jego rola w sztuce „Ja, Feuerbach” (1988 r., Teatr Dramatyczny), o której Elżbieta Baniewicz napisała: „Dzięki Tadeuszowi Łomnickiemu, »Ja, Feuerbach«, na szczęście, staje się wielkim, wspaniałym traktatem o teatrze, traktatem o goryczach i satysfakcjach, śmiesznościach i wzlotach, wreszcie o nędzy i wielkości zawodu aktorskiego” („Teatr”, 3/1988). W ostatnich latach życia Łomnicki właściwie każdą rolą przeprowadzał rachunek sumienia, jak choćby w przypadku popadającego w obłęd Bohatera w „Kartotece” Różewicza (1989 r., Teatr Studio) – przedstawiciela odchodzącego pokolenia.
Pobierz Piesn O Malym Rycerzu Nuty Pieśń o małym rycerzu – Wikipedia, wolna encyklopedia Pieśń o małym rycerzu – piosenka pochodząca z serialu telewizyjnego "Przygody pana Michała", śpiewana przez Leszka Herdegena. wiecejPiesn O Malym Rycerzu Nuty Pianino - Piesn O Malym Rycerzu ... Pobierz Piesn O Malym Rycerzu Nuty Pianino . Leszek Herdegen - Pieśń O Małym Rycerzu - tekst piosenki ... Tekst piosenki: W stepie szerokim, którego okiem, Nawet ... Herdegen - Pieśń o małym rycerzu - tekst piosenki ... Pieśni o małym rycerzu Komentarze (1) Dodali do ulubionych (3) Historia zmian tekstu (3) Liczba wypowiedzi: 1 / Ostatni wpis: ... Gothic 2 Pobierz Pelna WersjaPieśń o Małym Rycerzu Piosenki Harcerskie - ... Chwyty i tabulatury na gitarę do piosenki Pieśń o Małym Rycerzu wykonawcy Piosenki Harcerskie Rzeczpospolita Program Do Rozlicznaia RocznegoPiesn O Malym Rycerzu Nuty Pianino - Haiti Legacy Project ... Pobierz Piesn O Malym Rycerzu Nuty Pianino . Piesn O Malym Rycerzu Nuty Pianino - Piesn O Malym Rycerzu ... Pobierz Piesn O Malym Rycerzu Nuty Pianino . klikPiesn O Malym Rycerzu Nuty Pianino Pobierz Piesn O Malym Rycerzu Nuty Pianino . Leszek Herdegen - Pieśń o małym rycerzu - tekst piosenki ... W stepie szerokim, którego okiem Nawet sokolim nie ... klikPiesn O Malym Rycerzu Nuty - Press Releases - Unity In ... Pobierz Piesn O Malym Rycerzu Nuty . Pieśń o małym rycerzu – Wikipedia, wolna encyklopedia. Pieśń o małym rycerzu – piosenka pochodząca z serialu ... Herdegen - Pieśń O Małym Rycerzu - tekst piosenki ... Pieśni o małym RYCERZU! (c) 1969 Poznaj historię zmian tego tekstu . Drukuj tekst. Autor tekstu: Jerzy Lutowski . Edytuj metryk ę. Kompozytor: ... StronaPiesn O Malym Rycerzu Nuty - Der Blog vom H Der Blog vom H. Hier werde ich in mehr oder weniger regelmässigen Abständen mehr oder weniger wichtiges Bloggen ;) LinkZnacie nuty na keyboard do Pieśni o małym rycerzu ... Znacie nuty na keyboard do Pieśni o małym rycerzu ? Potrzebuję nut do pieśni o małym rycerzu. Najlepszy byłby link ;D Z góry dzięki. :) dalej
pieśń gatunek literacki Boże coś Polskę – analiza i interpretacja wiersza Alojzego Felińskiego. Zobacz informacje o epoce oświecenia i biografię poety w Wikipedii. t e k s t i n t e r p r e t a c j a Boże! coś Polskę przez tak liczne wieki Otaczał blaskiem potęgi i chwały, I tarczą swojej zasłaniał opieki Od nieszczęść, które przywalić ją miały;Chor. Przed twe ołtarze zanosim błaganie. Naszego Króla zachowaj nam Panie! (zob. Dodatek poniżej) Ty, coś ją potem, tknięty jej upadkiem. Wspierał walczącą za najświętszą sprawę, I chcąc świat cały mieć jej męstwa świadkiem, Wśród samych nieszczęść pomnożył jej sławę: Przed twe ołtarze itd. Ty, coś na koniec nowymi ją cudy Wskrzesił, i sławne z klęsk wzajemnych w boju Połączył z sobą dwa braterskie ludy, Pod jedno bedno berło Anioła pokoju: Przed twe ołtarze itd. Wróć nowej Polsce świetność starożytną I spraw, niech pod Nim szczęśliwą zostanie; Niech sprzyjaźnione dwa narody kwitną, I błogosławią Jego panowanie; Przed twe ołtarze itd. Wiersz rozpoczyna się inwokacją do Boga, który przez wiele wieków otaczał Polskę “blaskiem potęgi i chwały”. Jest to nawiązanie do realnej potęgi, jaką była Polska w “złotym wieku” (renesans) aż po oświecenie. Później jednak nastąpiły kolejne rozbiory i kraj nasz zniknął z map świata. O ironio, jeden z zaborców sam siebie mianował królem Polski, a jego brat zamówił dla niego hymn, aby Polacy czcili Aleksandra jak Anglicy swego króla. Dobrze się bawili bracia z dynastii Romanowów (Aleksander, Mikołaj i Konstanty), obejmując najwyższe urzędy w Rosji i podbitych państwach. W każdym razie poeta dokładnie oddał wagę wielkości opieki Boga nad Polską. Otaczał, osłaniał ją tarczą chroniącą od nieszczęść. W dowód wdzięczności Polacy nieśli przed ołtarze błaganie, aby Bóg błogosławił królowi. Strofa druga jest wyraźną aluzją do zjednoczenia wielkich dwóch narodów: Polaków i Litwinów. Wspólnie nasze narody przeżyły wielkie chwile zwycięstw, aby mogły później żyć w pokoju. Z kolei w ostatniej, trzeciej strofie słyszymy prośbę o błogosławieństwo dla Polski. Jest to modlitwa, błaganie o szczęście dla wszystkich Polaków i Litwinów. Budowa wiersza Utwór został napisany w 5 strofach, z których jedna, dwuwersowa stanowi powtarzający się refren. W każdej strofie są 4 wersy (oprócz refrenu) pisane 11-zgłoskowcem z rymami żeńskimi przeplatanymi. Środki stylistyczne – epitety: liczne wieki, blaskiem potęgi, tarczą opieki, najświętszą sprawę, męstwa świadkiem, nowymi cudy, braterskie ludy, Anioł pokoju, sprzyjaźnione narody. – metafory: blask potęgi, tarcza opieki i in. Pierwotnie: “Naszego Króla zachowaj nam Panie!”, później: “Naszą ojczyznę racz nam wrócić, Panie”, “Ojczyznę wolną racz nam (z)wrócić Panie!”, “Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”… Do przemyślenia zob. Rzeczpospolita obojga narodów (Polska-Litwa) Jest to hymn dziękczynny i błagalny Alojzego Felińskiego, którego twórczość przypada na lata 1800-1815 (schyłek oświecenia). Powstał w 1816 roku w rocznicę powstania Królestwa Kongresowego (Polskiego). został napisany na zamówienie księcia Konstantego dla cara Aleksandra I (bracia, synowie cara Pawła I), który koronował się na króla ogłoszonego Królestwa Polskiego w 1815 roku. Od roku 1818 utwór Felińskiego rozpowszechniano pod tytułem “Pieśń narodowa za pomyślność króla”. Już rok po powstaniu wiersza w miejscu drugiego wersu refrenu “Naszego Króla zachowaj nam Panie!” śpiewano: “Naszą ojczyznę racz nam wrócić, Panie”. W latach 70 i 80-tych XX wieku, po powstaniu Solidarności śpiewano: “Ojczyznę wolną racz nam (z)wrócić Panie!”. Z kolei po 1989 roku słowa te zmieniono na “Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”. Melodię zapożyczono z pieśni “Serdeczna Matko”. Pomysł napisania hymnu pochodzi z angielskiego “God save the king (obecnie: queen)”. Hymn powstał w ciekawych historycznie czasach. Aleksander I był tym cesarzem Rosji, który pokonał Napoleona I Bonapartego (z Napoleonem Polacy wiązali nadzieje na wyzwolenie). Legenda głosi, iż w 1825 roku Aleksander I upozorował swoją śmierć, resztę życia spędzając na modlitwach w klasztorze. Rosja stała się mocarstwem europejskim, z którym inne kraje musiały się liczyć. Polska znajdowała się wówczas pod zaborami, także rosyjskim. A. Feliński przemycił do “Boże coś Polskę” informacje o Polsce i jej dawnej potędze. Treść dzieła wskazuje, że oto Aleksander I przejmuje władzę nad narodem nie byle jakim, ale starożytnym i w przeszłości wielkim, jak sama ówczesna Rosja. Na więcej aluzji autor prawdopodobnie nie mógł sobie pozwolić. Dzieło powstało na zamówienie księcia Konstantego, co było dla Polaka czynem haniebnym, wskazującym na kolaborację. Mimo wszystko jednak pieśń Felińskiego do dzisiaj jest śpiewana i symbolizuje ogromną tęsknotę za dawną świetnością Polski, jest dowodem patriotyzmu Polaków i wiary w Boga, Jego ochronę i ufność. Przypomina o związkach pomiędzy Polską i Litwą, o dawnej potędze obu naszych krajów. W skład Rzeczpospolitej Obojgu Narodów wchodziły także inne narody. W 1825 roku, po śmierci Aleksandra I, miejsce na tronie carskim zajął Mikołaj, jego młodszy brat. Wątek koronacji Mikołaja i sylwetkę księcia Konstantego wykorzystał w “Kordianie” Juliusz Słowacki – zob. oprac.: rozmowa cara Mikołaja z Konstantym o podziale władzy w ich rodzinie. Czego chcesz od nas, Panie – analiza i interpretacja pieśni XXV Jana Kochanowskiego. Zobacz także informacje na temat epoki renesansu oraz biografię poety w Wikipedii. t e k s t i n t e r p r e t a c j a Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary? Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary? Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie, I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na też, wiem, nie pragniesz, bo to wszytko Twoje, Cokolwiek na tym świecie człowiek mieni swoje. Wdzięcznym Cię tedy sercem, Panie, wyznawamy, Bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy. Tyś pan wszytkiego świata, Tyś niebo zbudował I złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował; Tyś fundament założył nieobeszłej ziemi I przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi. Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi, A zamierzonych granic przeskoczyć się boi; Rzeki wód nieprzebranych wielką hojność mają. Biały dzień, a noc ciemna swoje czasy znają. Tobie k’woli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi, Tobie k’woli w kłosianym wieńcu Lato chodzi. Wino Jesień i jabłka rozmaite dawa, Potym do gotowego gnuśna Zima wstawa. Z Twej łaski nocna rosa na mdłe zioła padnie, A zagorzałe zboża deszcz ożywia snadnie; Z Twoich rąk wszelkie źwierzę patrza swej żywności, A Ty każdego żywisz z Twej szczodrobliwości. Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie! Twoja łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie. Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi; Jedno zawżdy niech będziem pod skrzydłami Twemi! Pieśń przypomina psalm dziękczynny. Rozpoczyna się apostrofą do Boga, pytaniem o to, w jaki sposób ludzie – wierni mogą podziękować, odwdzięczyć się za wszystkie dobra, jakie od Niego otrzymali. Kolejne strofy zachowują charakter bezpośredniego zwrotu do Boga, jakby podmiot mówił do Boga w Jego obecności. Jest to jednak monolog, a także zob. w słowniku: liryka podmiotu zbiorowego. Miłość Boga do ludzi jest niezmierzona, podobnie “dobrodziejstwa” – wyświadczone dobro, jakim obdarzył swój lud. Wszędzie są ślady Jego działania, w otchłaniach, morzu, na ziemi i na niebie – opinia podmiotu może być wyrazem podziwu dla aktu stworzenia, którego dokonał Bóg: stworzył piękny świat. Nie można odwdzięczyć się Bogu złotem, ani żadną inną rzeczą na świecie, ponieważ wszystko należy do Niego. Ludziom wierzącym pozostaje więc kochać Go całym sercem. Innej, “przystojniejszej” – bardziej właściwej, zgodnej z wielkością Boga – nie mają. Trzecia strofa ma charakter pochwalny. Podmiot liryczny wychwala wielkość stworzonego przez Boga świata, mianowicie nieba, gwiazd (złote gwiazdy – epitet) – uhaftować niebo gwiazdami to inaczej ozdobić. “Nagość ziemi” to personifikacja wskazująca na to, jakim wielkim dziełem było stworzenie przez Boga wszelkiej zieleni, która ozdobiła, przykryła “nagą planetę” – epitet, także personifikacja. To z rozkazu Boga morza stoją w swoich korytach i nie zalewają całkiem Ziemi. Rzeki i woda zawiera wielkie bogactwa, faunę i florę, zwierzęta i roślinność. Wszystko ma swój czas i miejsce, kolejne pory roku, a także dnia splatają się ze sobą harmonijnie. “Nieprzebrana hojność” to epitet spełniający rolą także hiperboli, wskazania ogromu boskich dokonań. Pojęcie “k’woli” to rusycyzm oznaczający: z twojej woli lub też tłumaczony tutaj jako zwrot w rodzaju “Twoja wola powoduje wiosenne narodziny przyrody”. Także dzięki Bogu latem rośnie zboże a jesień daje plony jabłek w sadach. Jest też bogate w winorośle i daje obfitość win. Z kolei zimą ziemia odpoczywa, staje się gnuśna – leniwa (także bezwładna). Dzięki bożej łasce poranna rosa poi trawy, a wysychające (“zagorzałe zboża” – rozpalone od słońca) zboża podlewa deszcz. Pan Bóg karmi wszystkie zwierzęta i jest “szczodrobliwy”, szczodry – hojny. Ostatnia strofa zawiera podziękowania. Podmiot pragnie wyrazić wdzięczność, która ma trwać przez wieki, jest nieśmiertelna jak Bóg. Jego dobroć dla ludzi z pewnością nie ustanie. Prośba w ostatnich dwóch wersach dotyczy pragnienia, aby Pan raczył zawsze pamiętać o ludziach i nigdy ich nie opuszczał. Budowa wiersza Pieśń składa się z 7 strof, w każdej po 4 wersy. Została napisana 13-zgłoskowcem z rymami żeńskimi sąsiednimi. Jesteśmy mistrzami świata w prośbach. Zapominamy o wdzięczności. Życiowe inspiracje 10 – przykazań We współczesnym świecie ludzie są tak bardzo zabiegani, zapracowani i zajęci codziennością, także szkolną nauką, że nie mają czasu patrzeć na piękno otaczającego nas świata. Kochanowski uczy nas patrzeć na piękno przyrody i cieszyć się nim, ale także dziękować Bogu – stwórcy wszystkiego. Pieśń XXV ma charakter religijny. Przypomina ona jednak o pojęciu, o którym wciąż zapominamy, a mianowicie o wdzięczności. W zasadzie potrafimy tylko Boga prosić o to lub tamto, aby nasze marzenia się spełniały w mniejszym lub większym stopniu. My, ludzie, jesteśmy mistrzami w składaniu próśb, a zapominamy często o podziękowaniach. Dlaczego tak się dzieje, bo Bóg nie słucha? A próśb słucha? No właśnie. Zrób malutki rachunek sumienia i sięgnij pamięcią do chwili, kiedy komukolwiek powiedziałeś/aś: “Dziękuję”. Doskonałą szkołą wdzięczności, nauką dziękowania jest wyrażanie wdzięczności rodzicom, rodzeństwu, rodzinie, nauczycielom i innym bliskim ludziom chociażby za to, że są, bo bez ich życzliwości i starań, cóż… Twój świat nie istniałby. Pieśń XXV Jana Kochanowskiego jest wielkim podziękowaniem Bogu za dary, jakie nam dał, ale też przypomina o wdzięczności w ogóle. Nie można przecież dziękować Bogu za rodziców, których stworzył, a oni dali nam życie, a potem odwracać się do tych samych rodziców plecami. A może można? Jeśli masz naście lat i wstydzisz się pokazać z młodszym rodzeństwem czy rodzicami na mieście, “bo robią Ci siarę” lub też “obciach”, to tak naprawdę jesteś wdzięczna/y Bogu? Każdego w szkole nazywasz (?) “idiotą”, “głupkiem” czy “baranem”, a potem dziękujesz Bogu za dar życia w tym pięknym świecie, w którym żyjesz z “idiotami”, “głupkami” i “baranami” – to właściwie jesteś uczciwa/y wobec Niego? Czy pamiętasz o dekalogu i czy w związku z tym Bóg rozpozna Twoją wdzięczność jako uczciwą? Bogurodzica – analiza i interpretacja wiersza. Zobacz też informacje na temat średniowiecze, a także artykuł w Wikipedii. t e k s t i n t e r p r e t a c j a Bogurodzica, dziewica, Bogiem sławiena Maryja! U Twego syna, Gospodzina, matko zwolena Maryja, Zyszczy nam, spu[ś]ci nam. Kirielejson. Continue reading → W stepie szerokim – analiza i interpretacja piosenki Jerzego Lutowskiego (słowa) i Wojciecha Kilara (muzyka) Z dedykacją dla drużyny siatkówki męskiej… t e k s t i n t e r p r e t a c j a Chwyty gitarowe I. W stepie szerokim, którego okiem a C D Nawet sokolim nie zmierzysz, a C E Wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa a d a Pieśni o małym rycerzu. a E a II. Choć mały ciałem, rębacz wspaniały Wyrósł nad pierwsze szermierze I wieki całe będą śpiewały Pieśni o małym rycerzu. III. Ty, któryś w boju, i ty, coś w znoju, I ty, co uczysz i mierzysz, Wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa Pieśni o małym rycerzu. Przygody Pana Michała “Mały rycerz” to określenie, epitet oznaczający Michała Jerzego Wołodyjowskiego, bohatera Trylogii Henryka Sienkiewicza. Jest to postać literacka i historyczna. W swoich powieściach Sienkiewicz nakreślił go jako żołnierza idealnego, złożonego niemal z samych pozytywnych cech – poza wzrostem. Wspaniały rycerz Rzeczpospolitej, wielki patriota, pułkownik oddany obronie kraju – XVII-wiek to liczne najazdy różnych wrogów na tereny Polski. Stepy szerokie to aluzja do ogromnych przestrzeni dawniej Rzeczpospolitej. Przemierzał je ów rycerz i bronił, był nazywany pierwszą szablą Rzeczpospolitej, najwybitniejszym szermierzem wszech czasów. W pierwszej strofie widzimy ogromne połacie ziemi (step), której nawet oko sokoła nie jest w stanie objąć, a jak wiadomo, sokoły maja wielokrotnie lepszy wzrok niż człowiek i inne zwierzęta. Apostrofa skierowana do odbiorców nakazuje powstanie i wysłuchanie historii tego rycerza z należnym mu szacunkiem – dlatego też i nazwa “Mały Rycerz” bywa pisana wielkimi literami. Był wspaniałym “rębaczem” – szermierzem, jego talent wyrastał ponad innych, a sława będzie się za nim unosiła przez wieki. Tak też się dzieje. Ostatnia strofa to również inwokacja skierowana do każdego odbiorcy, aby uszanował pamięć o Małym Rycerzu. Zarówno ten, kto walczy, jak i ten, kto pracuje, uczy się lub jest urzędnikiem – niech wstanie i wsłucha się w słowa pieśni. Mały rycerz miał ogromne serce do walki i miłości. Zakochiwał się szybko w pięknych kobietach. Niestety, często bez wzajemności (Anna Borzobohata, Aleksandra Billewiczówna, Krystyna Drohojowska). Interpretacja/dodatek Przygody Pana Michała (film, serial, 1969) – Wołodyjowski z żoną Jest to pieśń powstała na potrzeby serialu TVP pt. “Przygody pana Michała” (13 odcinków) w 1969 r. Został nakręcony w oparciu o powieść Henryka Sienkiewicza “Pan Wołodyjowski” przez Pawła Komorowskiego. Wielkie kreacje stworzyli w nim Tadeusz Łomnicki (Wołodyjowski) oraz Daniel Olbrychski (Azja), a także Andrzej Łapicki (Ketling), Magdalena Zawadzka (Barbara), Barbara Brylska (Krystyna) i inni. Autorami piosenki są: Jerzy Lutowski (słowa) i Wojciecha Kilara (muzyka). Jest znana również pod nazwami: “Ballada o Małym Rycerzu” i “W stepie szerokim”. Ciekawostka W 2005 Reprezentacja Polskich Siatkarzy uznała tę piosenkę za swój hymn. Podczas wielu meczy międzynarodowych rozgrywanych w Polsce “Pieśń…” jest odgrywana lub śpiewana przez publiczność, aby podnieść zawodników na duchu i dodać im sił. Jest to szczególnie ważne, gdy zawodnikom nie układa się gra. Najbardziej popularna jest pierwsza strofa. Generalnie mówi ona o wielkości rycerza, który nie był herosem, Herkulesem, a mimo to dokonywał nadludzkich rzeczy. Stał się wzorem do naśladowania dla wielu pokoleń, symbolem obrońcy i patrioty. Również naszym sportowcom życzymy samych zwycięstw. Wiersz składa się z trzech strof po 4 wersy pisane na przemian 10 i 8-zgłoskowcem bez rymów. Wykonanie Leszka Herdegena z serialu Podczas meczu Analiza i interpretacja wiersza Jana Kochanowskiego “Pieśń V” – Pieśń o spustoszeniu Podola przez Tatarów. Zobacz informacje o epoce współczesności i biografię poety w Wikipedii. t e k s t i n t e r p r e t a c j a Wieczna sromota i nienagrodzona Szkoda, Polaku! Ziemia spustoszona Podolska leży, a pohaniec sprosny, Nad Niestrem siedząc, dzieli łup żałosny! Podole – kraina w dawnej Polsce (więcej), którą napadli Tatarzy (grupa ludów tureckich). Sromota – hańba, wstyd – i ogromna szkoda stała się Polsce. “Polaku!” – wykrzyknik oznacza, że poeta chce wyeksponować adresata, apostrofa, pragnie zwrócić uwagę czytelnikom na bardzo ważne wydarzenia, o których być może jeszcze nie wiedzą. Tym ważnym faktem jest spustoszenie ziemi Podola (dawne tereny na wschodzie Polski – dzisiaj Ukraina), najechane przez pohańca – nędznika, nikczemnika – który znajduje się aktualnie nad Dniestrem i liczy swoje łupy żałosne – wzbudzające żal. Niewierny Turczyn psy zapuścił swoje, Którzy zagnali piękne łanie twoje Z dziećmi pospołu a nie masz nadzieje, By kiedy miały nawiedzić swe knieje. Turek, niewierny – wyznający inną religię – napadł na polską ziemię. Rozpuścił psy – porównanie żołnierzy tatarskich do psów i jednocześnie oznaka ich poddaństwa wobec Turków – a oni zagnali łanie polskie – porównanie kobiet do bezbronnych saren – z dziećmi do niewoli. Nie ma też nadziei, aby kiedyś te dzieci wraz z matkami powróciły do swoich domów rodzinnych. Jedny za Dunaj Turkom zaprzedano, Drugie do hordy dalekiej zagnano; Córy szlacheckie (żal się mocny Boże!) Psom bisurmańskim brzydkie ścielą łoże. Los polskich kobiet był straszny. Sprzedawano jedne za Dunaj jako niewolnice, a inne oddawano hordom, czyli żołnierzom, aby im ścieliły łoża. Poeta określa tureckiego najeźdźce terminem “psy bisurmańskie” – psy islamskie. Horda – (orda) – to obóz armii tatarskiej. Zbójce (niestety), zbójce nas wojują, Którzy ani miast, ani wsi budują; Pod kotarzami tylko w polach siedzą, A nas nierządne, ach, nierządne, jedzą! Zbójcami poeta nazywa Tatarów napadających na polskie ziemie. Nie budują miast ani wiosek, żyją pod namiotami w polach. Czasownik “jedzą” w ostatnim wersie oznacza, iż łupią, okradają bezbronnych Polaków. Przymiotnik “nierządne” oznacza tutaj brak jakiegokolwiek nadzoru nad armią turecką. Żołnierze samowolnie napadają na polskie gospodarstwa i majątki ziemskie, tak są rozzuchwaleni. Tak odbieżałe stado więc drapają Rozbójce wilcy, gdy po woli mają, Że ani pasterz nad owcami chodzi, Ani ostrożnych psów za sobą wodzi. Kochanowski porównuje podolską ludność do stada pozostawionego bez opieki. Z kolei wroga do wilków napadających na owce. Nie ma pasterza stado owiec, to aluzja do króla, który powinien był zainteresować się losem swoich poddanych. Jakiego serca Turkowi dodamy, Jesli tak lekkim ludziom nie zdołamy? Ledwieć nam i tak króla nie podawa; Kto się przypatrzy, mała nie dostawa. Pytanie retoryczne zawarte w dwóch wersach dotyczy ironii. Otóż Turcy naprawdę uwierzą w swoją potęgę i będą rośli w siłę, jeśli Polacy nie odeprą ich ataków. Będą pozwalać sobie na jeszcze więcej, ponieważ w Polsce nie ma króla, jest bezkrólewie, a wróg to wykorzystuje. Zetrzy sen z oczu, a czuj w czas o sobie, Cny Lachu! Kto wie, jemu czyli tobie Szczęście chce służyć? A dokąd wyroku Mars nie uczyni, nie ustępuj kroku! W bezpośrednim zwrocie, apostrofie do Polaków, poeta wzywa wszystkich do walki. Używa w odniesieniu do swoich rodaków, używając przymiotnika “cny” – cnotliwy, zacny, dobrotliwy czy też dobry. Być może słowa te kieruje do Polaków posiadających wrażliwe sumienia, pobudzając ich do reakcji. Mars, mitologiczny bóg wojny, ma sprzyjać i patrzeć na rozprawę pomiędzy armią polską i Tatarami. A teraz k’temu obróć myśli swoje Jakobyć szkody nieprzyjaciel twoje Krwią swą nagrodził i omył tę zmazę, Którą dziś niesiesz prze swej ziemie skazę. Kolejna strofa jest kontynuacją wywodu i rady dawanej polskim obywatelom. Mają oni pomścić wszystkie ofiary, aby zatrzeć “skazę” – ranę zadaną ciosami napastników. Wsiadamy? Czy nas półmiski trzymają? Biedne półmiski, czego te czekają? To pan, i jadać na śrebrze godniejszy, Komu żelazny Mars będzie chętniejszy. Pytanie jednowyrazowe “Wsiadamy?” to również zagrzewanie do walki, poeta wykazuje swoją gotowość, aby w każdej chwili ruszyć na ratunek podbitym terenom. Dalej w wersach pojawiają się kolejne pytania, tym razem retoryczne. Okazuje się bowiem, że polską szlachtę trzymają w domach półmiski, czyli jedzenie i wygody. Nie mają ochoty, zamiaru walczyć. Zdaniem Kochanowskiego każdy kto walczy o swoją ojczyznę, jest panem i jest godny jadać na srebrnych zastawach. Skujmy talerze na talery, skujmy, A żołnierzowi pieniądze gotujmy! Inszy to darmo po drogach miotali, A my nie damy, bychmy w cale trwali? W strofie dziesiątej poeta wzywa szlachtę, aby przetopiła swoje zastawy srebrne na talary, pieniądze i wystawiła prawdziwą, zaciężną armię. Porównuje tę sytuację do płacenia podatków na cele rozbudowy dróg, którymi nikt nie podróżuje. W przypadku wojny chodzi o nie o drogi, ale życie rodaków, które jest bezcenne. Dajmy; a naprzód dajmy! Sami siebie Ku gwałtowniejszej chowajmy potrzebie. Tarczej niż piersi pierwej nastawiają, Pozno puklerza przebici macają. Zachęca szlachtę do opłacenia podatków. Te pieniądze pomogą walczyć z napaścią. Z kolei w którymś momencie, gdy już wojska nie będą dawały sobie rady z wrogiem, wówczas szlachta zorganizuje ogólne krajowe pospolite ruszenie, ale póki co niech walczy wojsko zaciężne. Cieszy mię ten rym: “Polak mądr po szkodzie”: Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie, Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi. Ostatnia strofa przypomina staropolskie powiedzenie, że Polak jest mądry po szkodzie. Jeśli jednak Polacy nie przejmą się zagrożeniem tureckim, nie staną teraz, gdy potrzeba do walki, wówczas może powstać nowe powiedzenie. Chodzi o to, że Polacy potrafią wyciągać wnioski z zaistniałych zdarzeń, ale może też powstać nowe powiedzenie konkurencyjne do “Polak mądry po szkodzie”, bo brzmiące: “Polak przed i po szkodzie głupi”. Budowa wiersza Wiersz jest zbudowany z 12 strof, w każdej po 4 wersy 11-zgłoskowe z rymami żeńskimi sąsiednimi: aa, bb. Ojczyzna to rodzina, miejsce, język, tradycja, kultura I jeszcze… Polska była wielkim mocarstwem w XVI odszukaj Podole “Pieśń V” Jana Kochanowskiego powstała pod wpływem wydarzeń historycznych i jest też znana pod nazwą “Pieśń o spustoszeniu Podola przez Tatarów”. Często zdarza się, iż nazw: Tatar – Turek używa się zamiennie, szczególnie w literaturze staropolskiej. Kochanowski wiedział o napadzie/najeździe Tatarów na Podole w 1575 r., który spowodował wzięcie do niewoli, w jasyr, około 50 tys. polskich obywateli. Los bardzo okrutnie obszedł się z polskimi kobietami, które zdaniem Kochanowskiego “zagnano” do obozu Tatarów i tam skazano na pohańbienie. W imieniu pokrzywdzonych poeta nawołuje wszystkich Polaków do zemsty nad Tatarami. W wierszu Kochanowski ubliża Tatarom, nazywając ich “psami bisurmańskimi”, “pohańcami”, zbójcami czy wilkami. Są cywilizacyjnie opóźnieni, bowiem żyją w stepie i wystarczą im namioty, prowadzą koczownicze życie. To w oczach poety lud prymitywny i dziki. Polacy z kolei przysporzą im wielu powodów do radości i zadufania, jeśli nie podejmą z nimi walki. Przez sześć strof czytamy o wielkim ciosie, jaki znienacka zadał Polsce wróg, korzystając przy tym ze słabości władzy w Polsce. W kolejnych pięciu podmiot zachęca lub zagrzewa szlachtę do patriotycznych czynów. Początkowo ironicznie mówi o półmiskach, symbolu szlacheckiego egoizmu i prywaty, wygody i skłonności do biesiadowania, beztroskiego życia. Potem jednak prosi o pieniądze na wojsko i jeśli zajdzie potrzeba o pospolite ruszenie. W ostatniej strofie wypowiada przestrogę dla Polaków, którzy jawnie będą mogli nazywać siebie głupcami, jeśli nie wyciągną wniosków z historii. Jest to wiersz przesiąknięty obawą o stan kraju i patriotyzmem.
tekst pieśni o małym rycerzu